poniedziałek, lutego 23, 2015

TRUE ICONIC

Czekaliśmy na pojawienie się tej marki w Polsce, jak na zbawienie. Coś nowego, coś co zdawało się naprawdę dobrze radzić sobie z szatą psów długowłosych. Co prawda powinna była na się włączyć czerwona lampka, gdy większość efektów działania tych kosmetyków przedstawiana była w zestawieniu z szatą Shih-Tzu... Teoretycznie ambasadorami marki są także inne rasy (w tym Maltańczyk), ale ich zawsze jakoś tak mało było pokazywanych. By tę lukę zapełnić postanowiliśmy osobiście podręczyć nieco maltańskiego ambasadora marki i dopytać o szczegóły (w końcu takie jego zadanie jako ambasadora). Otrzymaliśmy dość lakoniczną odpowiedź, że produkt jest oczywiście dla Maltańczyka super, a jako instrukcje kąpieli podano nam dokładnie te same kroki i proporcje co dla Shih-Tzu. Tu czerwona lampka zaczęła już nie tylko świecić, ale także nadawać również sygnał alarmowy (szata Maltańczyka tyle ma wspólnego z szatą Shih-Tzu co słowiański, cienki blond włos z grubym, ciemnym i ciężkim włosem azjatyckim). Ale tyle czekaliśmy, takie nadzieje sobie robiliśmy, takie plany mieliśmy z kosmetykami tej marki związane, że jak tylko pojawiły się na polskim rynku - zakupiliśmy.

W nasze ręce trafił pełen zestaw:

1. TRUE ICONIC SHOW BEAUTY BATH - szampon,

2. TRUE ICONIC SILK PROTEIN CONDITIONER - odżywka,
 
3. TRUE ICONIC MAGIC TREATMENT OIL - olejek pielęgnacyjny.
 
Przystąpiliśmy do pierwszej kąpieli, zgodnej z instrukcjami otrzymanymi od producenta oraz maltusiowego ambasadora marki.

Produkty faktycznie są praktycznie bezwonne, co nam akurat nie do końca odpowiada, ale de gustibus. Szampon pieni się subtelnie, tworząc bardzo mało piany (w porównaniu do innych produktów innych marek) i tylko wówczas, gdy jest rozcieńczany. Odżywka łatwo się rozcieńcza i dobrze rozprowadza po szacie.

A jaki dają efekt?

Kosmetyki rozcieńczyliśmy według sugerowanych proporcji, zostawiliśmy na szacie na tyle, ile zasugerowano i.... DRAMAT!

Wiele rzeczy widzieliśmy już na szacie Maltańczyka, ale to co uczynił TI przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Pies wyglądał gorzej niż przed kąpielą. Tłusty, poszarzały, lepki, włos był oklapnięty, zbyt obciążony, zwisał w strąkach, był nieprzyjemny w dotyku. Doszliśmy do wniosku, że być może jest to kwestia pozostawienia odżywki jako leave-in. Ponownie skontaktowaliśmy się z producentem i ambasadorem w kwestii alternatywnych metod stosowania kosmetyków. Zasugerowano inne proporcje rozcieńczania oraz zaniechanie zostawiania odżywki w szacie.

Spróbowaliśmy.
...
 
DRAMAT!
 
Tym razem włos tuż po kąpieli wyglądał nawet dość zachęcająco. Był trochę zbyt lekki i nieogarnięty, ale zyskał nieco pożądanego połysku bez efektu przetłuszczenia. Niestety już następnego dnia po kąpieli włos wyglądał jak siano. Wraz z kosmetykiem z włosa wyparowała cała wilgoć. Szata prezentowała się dramatycznie. Włos był napuszony, suchy, całkowicie pozbawiony połysku, naelektryzowany i ciężki w czesaniu (strach było, że się zacznie łamać).

Stosowaliśmy ten zestaw True Iconic na wszystkie możliwe sposoby - bez rozcieńczania, z rozcieńczaniem, z olejem, bez oleju, a nawet w połączeniu z innymi kosmetykami. Nic nie przyniosło efektu godnego uwagi (a w niektórych przypadkach wręcz przeciwnie - doprowadziło włos do fatalnego stanu).

Kontaktując się z innymi osobami, które także miały okazję wypróbować na swoich Maltańczykach choćby jeden produkt z omawianego dziś zestawu, utwierdziliśmy się w przekonaniu, że ten zestaw True Iconic po prostu nie nadaje się zbytnio do maltańskiego włosa. Z tego co udało nam się dowiedzieć - naprawdę dobrze sprawdza się faktycznie na Shih-Tzu i czasami Yorkach. Niestety nawet sam MAGIC TREATMENT OIL w połączeniu z innymi kosmetykami daje na maltańskiej szacie jedynie pozorny, chwilowy efekt nawilżenia i połysku (następnego dnia po użyciu, włos drastycznie traci na prezencji i jakości).

Znaleźliśmy jedno jedyne zastosowanie, w którym u nas kosmetyki te sprawdziły się dobrze - namaczanie końcówek (podczas kąpieli napełniamy miskę wodą na tyle, by końcówki włosa były zamoczone - w wodzie rozpuszczamy dość dużą ilość odzywki, zostawiamy na około 3-5 minut). Jednak jest to produkt stanowczo zbyt drogi byśmy zdecydowali się zakupić go w tym celu ponownie.

Nie wiemy jak sprawdza się na maltańskiej szacie seria kolagenowa i inne produkty TI, ale niestety każdy z 3 dziś wymienionych okazał się wielkim rozczarowaniem. 

sobota, lutego 21, 2015

Maski PSH



 
 
Maseczka keratynowa Smooth Keratin Mask
 
Opis producenta:
"SMOOTH KERATIN MASK to nowa maseczka marki PSH przeciw puszeniu się włosów; dzięki nowoczesnej formule przedłuża efekt wygładzenia poprzez zastosowanie keratyny. Zapewnia nawilżenie, odżywienie i pielęgnację włosów; ułatwiając końcowy styling wygładzenia przy zastosowaniu prostownicy lub suszarki. Pomaga przedłużyć i wzmocnić efekt wygładzenia; unikając puszenia się, poprawiając jakość i odżywienie włókna włosa."

Maska o wielu obliczach i wielu zastosowaniach. Idealna do zadań specjalnych i codziennej pielęgnacji. Polecona przez groomera, sprawdzona na kilku Maltańczykach. Maska niewątpliwie pomoże włosom napuszonym w wyniku nadmiernego przesuszenia, braku odżywienia i naelektryzowania. Nie sprawdzi się jednak jako maska głęboko nawilżająca czy wygładzająca. To nie jest produkt, po którym otrzymamy na włosie efekt jedwabistego połysku (ostatecznie nie do tego została stworzona). Maska idealnie spełnia obietnice producenta odnośnie ochrony włosa i 'podbicia efektu' przy stosowaniu prostownicy i suszarki. Łuski włosa zostają zamknięte, wilgoć uwięziona w środku, a włos zyskuje estetycznego, nieco wpadającego w satynę połysku. Maskę można stosować zarówno na mokry jak i suchy włos. Nie zażółca, nie przebarwia, nie podbija koloru zacieków. Zauważyliśmy, że całkiem nieźle radzi sobie ze sfatygowanymi końcówkami (o wiele lepiej niż Fit-Ends PSH, który w tej kwestii, naszym skromnym zdaniem, nie jest wart polecenia). To bezpieczna maska dla każdego użytkownika - wprawionego i nie w pielęgnacji maltańczyków. Także do niemal każdego typu włosa. Warto mieć ją zawsze pod ręką.
 
Nasze dotychczasowe zastosowania to:
- nawilżanie wąsów,
- nawilżanie włosów na uszach,
- ujarzmianie końcówek,
- odżywianie włosów pod pachami (w celu uniknięcia kołtunów),
- odżywianie grzywy (przed i po czesaniu).
 
Maska bardzo dobrze się wchłania, nie zostawia tłustego osadu, nie matowi włosa. Powiedzielibyśmy, że zasadniczo, jako produkt, jest niemal niezauważalna na włosie kilka chwil po nałożeniu. Jednak efekt jest. W naszym groomerskim składziku - maski tej zabrakło tylko raz (przez niedopatrzenie) i odczuliśmy to bardzo boleśnie (bardzo trudno było na szybko znaleźć tak wielofunkcyjny i skuteczny zamiennik). Maska ma przyjemny zapach (charakterystyczny dla keratyny), który nie drażni psa, a na włosach utrzymuje się stosunkowo długo, ale w bardzo subtelnej, nikłej ilości. Idealna do nawilżania włosów pyska, łap itp. po obmyciu po spacerze, jedzeniu itp. Jeden z naszych faworytów ze stajni PSH, godny polecenia, godny posiadania. Cena w miarę przystępna, a wydajność bez zarzutów.
 
 
Maseczka bez spłukiwania z olejkiem arganowym


Opis producenta: "Jest specjalnie opracowana, aby zregenerować i odżywić suche włosy. Dzięki niej uzyskamy regenerację i nawilżenie suchych, słabych, kruchych, bez elastyczności i połysku włosów. Maseczka i jej efekt naprawczy, nawilża, sprzyjając długoterminowemu wygładzeniu, zapobiegając ondulowaniu się włosa lub nadmiernej objętości, prowadząc do naturalnego spadku i gładkości włosa . Aplikacja na skórze obszarów bez włosa, przyczynia się do usuwania twardości i zaczerwienienia, pomagając w jej regeneracji."

Pierwszą rzeczą, którą należy o tej masce powiedzieć jest to, że NIE ŻÓŁCI włosa. Co jest dość niesamowitym osiągnięciem - w końcu mówimy o kosmetyku z zawartością oleju arganowego. Większość kosmetyków tego typu prowadzi do zżółknięcia, lub ocieplenia się bieli szaty Maltańczyka o kilka tonów (eliminując, tak pożądaną, chłodną biel). Maska jest całkowicie biała (pomimo zawartości olejku arganowego), standardowa w gęstości, idealnie rozprowadza się po włosie, ale potrzebuje trochę czasu by w niego wniknąć. Przy nieodpowiednio dobranej ilości może prowadzić do powstania tłustego osadu na włosie.
Podchodziliśmy do tej maski ze spora obawą. Tym bardziej, że oprócz SOS dla przesuszonych włosów miała nam posłużyć również jako odżywka pod papiloty. Tymczasem okazało się, że spełnia się idealnie w obu zadaniach. Zgodnie z obietnicami producenta: nawilża i regeneruje włos. Po papilotem dodaje połysku, głęboko nawilża włos i skutecznie zapobiega powstawianiu kołtunów. Polecana dla wszystkich, których Maltańczyki borykają się z przesuszonym włosem, miejscowymi uszkodzeniami włosa (suche, łamliwe końcówki, kołtuny itp). Jedyne co byśmy odradzali to smarowanie tą odżywką miejsc pokrytych i narażonych na przebarwienia (miejsca wilgotne od łez). W połączeniu z wilgocią łez, maska wchłania się wolniej, tworząc dość mokre środowisko, a wnikając wgłąb włosa "zabiera ze sobą" łzy (a z nimi barwnik). Może się to skończyć intensyfikacją przebarwień lub "zarudzeniem" okolic pyska.
 
 
Maseczka bio proteinowa bez spłukiwania


Opis producenta: "Nowa Maseczka Bio Proteinowa przyczynia się do tego, że zniszczona, wysuszona czy uszkodzona sierść naszego pupila z szybkim efektem odzyskuje nawilżenie, teksturę, miękkość, elastyczność i naturalny blask charakterystyczny dla zdrowej sierści. Zawarty w niej kompleks multiwitaminowy i proteinowy pozwala na wysokie jej nawilżenie i odżywienie; w tym samym czasie wygładzając ją, i jednocześnie odbudowując zniszczone warstwy. Dodaje sierści wysoką elastyczność, unikając łamania się w przypadku sierści charakteryzujących się niedoborem głównych witamin lub efektem złego odżywiania. Nie pozostawia tłustego osadu. Wygładza i ułatwia eliminację kołtunów, przyczyniając się do ich łatwego rozczesania. Zawarty w niej kompleks multisilikonowy, który wnika we włókna włosa, chroni naturalny kolor sierści, który ma tendencję zniszczenia się na skutek czynników atmosferycznych, promieni ultrafioletowych, itd. Szczególnie przeznaczona dla ras długo i średniowłosych, zwiększając objętość sierści jak również jej elastyczność, siłę i wytrzymałość. Delikatne owocowe perfumy hypoalergiczne eliminują brzydki zapach, pozostawiając przyjemny aromat na sierści."
 
Naszym skromnym zdaniem - niemniej porywająca pozycja wśród masek PSH. Ile byśmy tej maski nie nałożyli, kiedy byśmy jej nie nałożyli i na co, to efekt był ten sam - żaden. Proteiny nie każde dobre. I nie do każdego włosa. Podobnie sprawa ma się u ludzi. Co więcej, trzeba uważać, by nie "przeproteinować" włosa doprowadzając w efekcie do pogorszenia się jego zdrowia i wyglądu (włosy mogą stać się sianowate, łamliwe). Maska dużo bardziej płynna niż dwie pozostałe. Dużo bardziej "moczy" włos podczas nakładania, wchłania się mało komfortowo i nie daje widocznego ani odczuwalnego efektu, także przy dłuższym zastosowaniu (przynajmniej przy długim włosie). Naszym zdaniem w przypadku Maltańczyków nadaje się co najwyżej do odświeżenia szaty u psa krótko ostrzyżonego. O wiele mniej nawilża Maltańczyki włos niż maska z dodatkiem olejku arganowego. Jeżeli chodzi o ochronę przed czynnikami zewnętrznymi to o wiele lepszym rozwiązaniem jest spray termiczny PSH, o którym będzie mowa w innej recenzji. 

sobota, stycznia 31, 2015

Badania DNA u psów - cała prawda

Głośno ostatnimi czasy o tych badaniach (pewnie dlatego, że największy polski związek kynologiczny nareszcie postanowił je wprowadzić i teraz w końcu robią je wszystkie ważniejsze związki w Polsce). Badania te mają wśród hodowców tyle samo zwolenników, co przeciwników. Co w sumie nie dziwi. 

O wiele ciekawsze jest jednak to, jakimi absurdalnymi mitami obrosły badania DNA. 
Nie dalej jak kilka dni temu natknęliśmy się na jednym z serwerów społecznościowych na post, który głosił, że z DNA psa można uzyskać informacje o jego rasowości i przynależności do rasy.

Oczywiście, że NIE!

Wyjaśnijmy sobie jedno:
Obecny stan badań nad DNA nie pozwala na zdefiniowanie rasy ani nawet pochodzenia etnicznego. Tak samo u ludzi jak i zwierząt. 

"DNA studies do not indicate that separate classifiable subspecies (races) exist within modern humans. While different genes for physical traits such as skin and hair color can be identified between individuals, no consistent patterns of genes across the human genome exist to distinguish one race from another. There also is no genetic basis for divisions of human ethnicity. People who have lived in the same geographic region for many generations may have some alleles in common, but no allele will be found in all members of one population and in no members of any other."(The Human Genome Project (HGP), [w:] The Human Genome News)

Podsumowując: DNA nie służy do identyfikowania rasy, tylko do identyfikowania JEDNOSTKI.

Ergo: 
1) Badanie DNA powie ci, że twój pies faktycznie jest psem (a nie np. kozą, królikiem, bizonem czy pterodaktylem), ale nie powie ci jakiej jest rasy. 
2) Badanie DNA powie ci, że Reksio to faktycznie Reksio (gdy np. zwłoki będą trudne do zidentyfikowania), ale nie powie ci, że Reksio był maltańczykiem.
3) Badanie DNA powie ci, czy dany osobnik pochodzi od rodziców, od których wydaje ci się, że pochodzi (pod warunkiem, że dostępne jest DNA rodziców do porównania), ale nie powie ci, czy rodzice byli maltańczykami czy nie. 

Badanie DNA wykonywane w przypadku psów to BADANIE POD KĄTEM POCHODZENIA, ale NIE pochodzenia rasowego, ale rodzicielstwa. 

Badanie DNA nie powie ci, że pradziadek był coton de tulear, a mama hawańczykiem. Badanie DNA powie ci, że pies to pies, a do tego, że osobnik A to faktycznie osobnik A, którego rodzicami są osobnik B i C. Nie ma czegoś takiego jak markery charakterystyczne dla rasy 'maltańczyk'. DNA nie zawiera bowiem powielających się informacji o cechach rasy (patrz cytat z badań powyżej - osobnicy będący przedstawicielami tej samej rasy mogą ale nie muszą mieć wspólne allele. Co więcej - a to wiemy już naukowo na 100% - nigdy nie jest tak, że te same allele występują zawsze u wszystkich przedstawicieli danej rasy). 
 
 
 
 

niedziela, listopada 16, 2014

Wielkie Czesanie Maltańczyka - czyli czym czesać, a czym nie.

Pies z włosem to spore wyzwanie. Bez względu na to, czy zdecydujemy się ów włos zapuścić, czy też regularnie podcinamy u groomera, domowa pielęgnacja to coś, od czego w przypadku Maltańczyka nie uciekniemy.

Zazwyczaj zdajemy sobie sprawę z faktu, że maltański włos wymaga odpowiednich kosmetyków i regularnego czesania, ale o ile wyborowi kosmetyków poświęca się sporo uwagi, o tyle do wyboru narzędzi do czesania podchodzi się po macoszemu. Tymczasem jest to wybór równie ważny i w równej mierze brzemienny w skutki jeżeli chodzi o utrzymywanie włosa w dobrej kondycji. Co więcej, dobrze dobrany sprzęt do czesania to nie tylko zdrowy i piękny włos, ale także spokojny podczas czesania pies. Źle dobrane grzebienie i szczotki mogą bowiem trwale zniszczyć włos, a także poważnie zrazić psa do idei pielęgnacji.

Czym w takim razie czesać Maltańczyka?

Do podstawowej pielęgnacji Maltańczyka niewystawowego (czy to z krótkim czy długim włosem) wystarczy nam de facto bardzo prosty zestaw w postaci jednej szczotki i jednego grzebienia. Wszelkie inne urządzenia służą już tylko wygodzie pracy. Jednak by ten minimalistyczny zestaw się sprawdził należy go dobrze przemyśleć oraz niestety trochę w niego zainwestować. Bowiem drobne różnice w budowie szczotek czy grzebieni zmieniają się w kolosalne różnice w efektach czesania. 




ZESTAW PODSTAWOWY:


 SZCZOTKA Z IGŁAMI (tzw. Pinbrush) - Nie za duża, owalna szczotka z długimi, prostymi igłami umieszczonymi na amortyzującej, gumowej poduszce to podstawowe i najlepsze rozwiązanie przy czesaniu psów długowłosych. Dobra szczotka typu Pinbrush jest w stanie dokładnie i bezboleśnie rozczesać maltańską szatę każdej długości i rodzaju (bez względu na to czy mamy do czynienia z włosem cienkim czy grubym, długim czy krótkim - jedyne co musimy dostosować do rodzaju włosa to wielkość i twardość szczotki). Na polskim rynku znajdziemy wiele tego typu szczotek w najróżniejszych cenach. Na pierwszy rzut oka nie będą się one od siebie niczym różnić, jednak komfort użytkowania jest diametralnie różny zależnie od rodzaju konstrukcji i jakości szczotki. Źle rozmieszczone piny mogą niedokładnie rozczesywać szatę. Piny zbyt sztywne będą utykać w kołtunach i wyrywać włosy. Piny umocowane zbyt miękko nie poradzą sobie z rozczesaniem zbitków włosów, które w konsekwencji zmienią się później w kołtuny. Piny zakończone ostro mogą podrażniać skórę psa, który będzie wówczas reagował na czesanie niechęcią, a w skrajnych przypadkach agresją. Dlatego warto od początku wybrać szczotkę dobrą, trwałą i przyjemną w użyciu. Szczotką spełniającą te wymagania i godną polecenia, a także stosowaną przez wielu hodowców jest niewątpliwie szczotka firmy MADAN.




To szczotka, która zmieni twoje i twojego psa podejście do czesania. Igły choć długie i cienkie są bardzo przyjemne dla skóry (Proponujemy przetestować na własnej skórze. Szczotki Madan z włosami ludzkimi radzą sobie równie dobrze jak z psimi). Szczotka bardzo dobrze przechodzi przez włos, dokładnie rozczesuje nie zadając psu bólu. Radzi sobie z większością zbitków włosowych będących zaczątkiem kołtunów. Nie łamie włosa, nie elektryzuje go, a wręcz przeciwnie: wygładza, działa antystatycznie.

Firma Madan oferuje szczotki rożnej wielkości i twardości, ale dla przeciętnego Maltańczyka najlepszym rozwiązaniem jest szczotka BARDZO MIĘKKA w rozmiarze S. Jest idealnie delikatna dla skóry i włosa psa. Rozmiar S pozwala na idealne rozczesanie nawet trudno dostępnych miejsc. Przy psach o bujnym, grubym włosie w typie ‘cotton’ nieco lepiej sprawdza się szczotka MIĘKKA lub ŚREDNIO MIĘKKA w rozmiarze M (pozwoli ona na dogłębne rozczesanie grubej warstwy włosów aż do samej ich nasady). Ta twardość i rozmiar nie nadają się jednak do czesania włosów na głowie lub pod pachami itp.



 GRZEBIEŃ METALOWY z podwójnym rozstawem - Tu wskazany jest prosty grzebień, z cienkimi zębami lekko zwężanymi ku dołowi. Podwójny rozstaw zębów pozwala na wykorzystanie grzebienia zarówno do wygładzenia szaty na ciele jak i czesania kitków na głowie oraz rozczesywania wąsów częścią z zębami o węższym rozstawie. Wybór grzebienie to wbrew pozorom nie taka łatwa sprawa. Nie trudno o nieszczęście, bo źle dobrany grzebień będzie wyrywał i kołtunił włosy, czyli zrobi więcej złego niż dobrego. Jeżeli nie jesteśmy gotowi zainwestować w dobry grzebień, to już lepiej zostać przy samej szczotce niż niszczyć szatę źle dobranym grzebieniem. Włos ze zniszczoną łuską, połamany, naelektryzowany będzie też inaczej reagował na kosmetyki i w ostateczności cały nasz pielęgnacyjny trud pójdzie na marne - włos zrobi się np. sianowaty (to najczęstsze zjawisko przy źle dobranym grzebieniu).


Absolutnie fenomenalnymi grzebieniami jest seria grzebieni oferowanych przez markę Chris Christensen w serii Buttercomb. To grzebienie idealnie wyważone, bardzo trwałe, niezwykle łagodne dla włosa, idealnie rozczesujące, przepływają przez włos jak przez masło (zgodnie z nazwą serii :) ). idealnie rozprowadzają naturalne oleje ze skóry na całej długości włosa, domykają łuskę i wygładzają włos dając idealne wykończenie. 


Tańszą alternatywą są grzebienie Madan, które podobnie jak szczotki tej formy są bardzo dobrej jakości i bardzo dobrze sprawdzają się w praktyce. Grzebieniom Chrisa Christensena ustępują nieco pod względem długości zębów i wyważenia samego grzebienia, a także płynności przechodzenia przez włos, ale są to różnice na tyle minimalne i zależnie od preferencji czeszącego, że grzebień ten ostatecznie jest równie godny polecenia jak grzebień Buttercomb. 




AKCESORIA DODATKOWE:

 SZCZOTKA DREWNIANA - Nie rozczesze włosów tak dokładnie jak szczotka typu Pinbruch. Jednak idealne nadaje się do masażu skóry oraz rozprowadzania naturalnych olejów wydzielanych przez skórę po włosie. Dobra także do rozczesywania wstępnego lub wykończeń. Nie jest to jednak sprzęt niezbędny. Raczej nie nadaje się do rozczesywania kołtunów i zbitków włosów.



 GRZEBIEŃ ZE SZPIKULCEM - To grzebień, który przyda się głównie do robienia wymyślnych kitków oraz wystawowych top-knot’ów, a także robienia idealnego przedziałka na pleckach Maltusia. Jeżeli jednak tego typu czynności nie należą do naszej rutyny pielęgnacyjnej to grzebień taki będzie nam raczej nieprzydatny.





 GRZEBIEŃ DO WĄSÓW - Tego typu bardzo gęste grzebienie idealnie nadają się do wyciągania śpiochów z kącików oczu. Jednak grzebienie te, ze względu na bardzo wąski rozstaw zębów wymagają dużej wprawy w posługiwaniu się nimi, gdyż bardzo łatwo takim grzebieniem podczas czesania przypadkowo wyrwać psu wibrysa lub rzęsę. Dlatego grzebień ten niewskazany jest dla osób początkujących w pielęgnacji Maltańczyka. Do czesania wąsów wystarczy wąska strona grzebienia metalowego (ta, gdzie zęby mają rozstaw co 2mm).





 SZCZOTKA DO KOŁTUNÓW - Potrzebna z reguły przy Maltańczykach z długim włosem, który ma tendencje do kołtunienia się. Zdarza się jednak, że nawet Maltańczyki krótko ostrzyżone, a bardzo aktywne mają problemy z kołtunami (np. od szelek, obroży, ubranek czy po prostu zabaw z innymi psami). Wybór odpowiedniej szczotki do kołtunów jest bardzo ważny. Zła szczotka będzie po prostu wyrywać włos i sprawiać niesamowity ból naszemu pupilowi. Usuwanie kołtunów to proces bardzo dla psa nieprzyjemny, więc ważnym jest by był jak najbardziej skuteczny, szybki i możliwie bezbolesny.

Jedną z możliwości propagowanych także przez salony groomerskie jest tak zwana Szczotka Pudlówka:


Tego typu szczotka NIE NADAJE SIĘ po żadnym względem do czesania całej szaty Maltańczyka!!! Należy jej używać jedynie miejscowo, na kołtun i nie czesać włosa na całej długości. Po rozczesaniu kołtuna krótkimi ruchami, należy rozczesać rozplątany włos szczotką Pinbrush a potem grzebieniem. Czesanie włosa Maltańczyka pudlówką sprawi, ze końcówki będą się łamać, a także bardzo mocno elektryzować. Doprowadzimy w ten sposób do fatalnego zniszczenia szaty. Wszystkie szczotki do kołtunów należy stosować TYLKO miejscowo.



Jeżeli mamy trochę wolnego grosza najlepszym rozwiązaniem będzie szczotka ActiVet (niegdyś Les Pooch). Dla Maltańczyka odpowiedni będzie model ZIELONY i wielkość 4,5cm. Szczotka z łatwością radzi sobie z uporczywymi kołtunami w sposób możliwie najdelikatniejszy dla psa. jest skuteczna, nie niszczy włosa, a o to chodzi przy usuwaniu kołtunów. Jej wielkość jest idealna by dotrzeć w każdy zakamarek maltańskiego ciałka. To bardzo dobra inwestycja na lata.






A teraz kilka słów o tym:

CZYM NIE (!!!!) CZESAĆ MALTAŃCZYKA:


① SZCZOTKI Z IGŁAMI ZAKOŃCZONYMI KULECZKAMI - Tego typu szczotki dramatycznie niszczą włos Maltańczyka. Łamią go, szarpią, wyrywają. Włos połamany kruszy się, a końcówki zaczynają się rozdwajać. Problem uwidacznia się szczególnie przy nieco dłuższym włosie, ale obecny jest także przy włosie krótkim (choć nie rzuca się tak w oczy, jednak nadal istnieje i w przypadku chęci zapuszczenia włosów bardzo mocno odczujemy negatywne skutki używania tego typu szczotek). Wystrzegać się więc jak ognia!



② GRZEBIENIE PLASTIKOWE - Elektryzują włos, podrażniają łuskę włosa zamiast ją domknąć.



③ SZCZOTKA Z WŁOSIEM - W żaden sposób nie rozczesuje włosów, a co najwyżej je wygładza (pod warunkiem, że są dobrze nawilżone, bo inaczej doprowadza do naelektryzowania się i napuszenia włosa). Tego typu szczotki nadają się jedynie do nakładania preparatów, np. pudrów wykańczających, nabłyszczających itp.



④ GRZEBIENIE Z OBROTOWYMI ZĘBAMI - Wciągają włosy, szarpią je, łamią i ostatecznie wyrywają zdrowe włosy, które powinny być rozczesane a nie wyrwane. Psy bardzo często reagują na tego typu grzebienie stresem i awersją do czesania. Dodatkowo stresujący jest dla psa dźwięk obracających się zębów grzebienia. Wystrzegać się!


⑤ FURMINATORY - Przeznaczone są dla psów z podszerstkiem, którego Maltańczyki nie posiadają. W efekcie więc dochodzi do usunięcia zdrowego włosa i przerzedzenia szaty!!! Nie używać!!!


sobota, października 25, 2014

Kosmetyki i podstawowa pielęgnacja szaty u szczeniaka

 

Pielęgnacja szczeniaka może wydać się prosta. Jednak tylko pozornie.

Zdawałoby się, że mniej z takim szkrabem 'babraniny' niż z maltańczykiem np. w pełnej szacie. 
Tymczasem to jeden z najważniejszych etapów pielęgnacji włosa. Jeżeli zniszczymy włos za szczeniaka, to będziemy za to płacili srogą cenę, gdy pies dorośnie.


Włos szczeniaka jest delikatny, ale jednocześnie bardzo chłonny. 
Wymaga prostej, ale jednocześnie przemyślanej i kompleksowej pielęgnacji. Odpowiednia pielęgnacja szczenięcej szaty może pomóc uniknąć w przyszłości takich problemów jak kołtuny, zniszczone końcówki, zacieki itp., a już na pewno znacząco wpłynie na stan szaty dorosłego psa.


Ważnym jest by nie poddawać szaty maltańskiego szczenięcia działaniu żadnych silnych kosmetyków. W tym przede wszystkim szamponów wybielających!
Na rynku znajdziemy kilka szamponów "dla szczeniąt maści białej". Producenci żerują na niewiedzy właścicieli i chęci utrzymania białej szaty bez względu na potencjalne przyszłe konsekwencje dla włosa. Używanie szamponu wybielającego (tudzież tzw "do sierści białej") nawet u dorosłego psa wymaga rozwagi, odpowiedniego odżywienia po myciu, przemyślanej i raczej niskiej częstotliwości, a także wiedzy na temat specyfiki włosa konkretnego psa. A co dopiero u szczeniaka! Szampon wybielający dla szczeniąt to najkrótsza droga do zniszczenia włosa i świądu młodego psa (takie szampony są z zasady mało delikatne dla skóry). 

Druga sprawa to używanie zbyt dużej ilości nieodpowiednich odżywek, które w efekcie zamiast włos odżywić mogą go przesuszyć. 

W pierwszych miesiącach często wystarczy dobry szampon strcite dla szczeniąt lub na tyle łagodny, że producent zaznacza, że nadaje się także dla szczeniąt a nie tylko psów dorosłych. Plus ewentualnie, zależnie od rodzaju włosa, odrobina rozcieńczonej odżywki.

Wśród szamponów warty polecenia znajdują się m.in.:
  • MD10 Puppy 
  • K9 Aloe Vera 
  • Pure Paws H2O
MD10 Puppy jest stricte dla szczeniąt. K9 i Pure Paws są jednocześnie dla szczeniąt i psów dorosłych. Szampon MD10 Puppy w bardzo dobrze radzi sobie z szatą szczeniaka. Na dobrą sprawę nie wymaga on nawet odzywki by szata dała się swobodnie rozczesać, była lekka i zdrowa, a łuska włosa zamknięta.

Zależnie od tego, na który szampon się zdecydujemy - dobieramy odżywkę możliwie z tej samej linii:

Do szamponu MD10 np. odżywkę MD10 Super Hydration.
Do szamponu K9 odżywkę K9 Aloe Vera.
Do szamponu Pure Paws H2O odżywkę Pure Paws H2O.
.
Do tej pory skorzystaliśmy z kosmetyków wielu firm dostępnych na polskim rynku (Pure Paws, MD10, Champion, PSH, JPGery, SummerWinds, ShowDog i inne) i poprzez obserwację efektów na różnych psach, możemy pokusić się o stwierdzenie, że a razie najlepiej sprawdził się szampon MD10.

Wracając do kwestii odżywki.
Przy młodym, kilkumiesięcznym szczeniaku korzystając z odżywki pamiętajmy by rozcieńczyć ją DUŻO bardziej niż dla psa dorosłego (czyli dużo bardziej niż sugeruje na opakowaniu producent). Można ją rozcieńczyć nawet dwa lub trzy razy mocniej niż dla psa dorosłego. To wystarczy by ochronić i odżywić włos, a jednocześnie nie obciążyć go zbytnio i nie podrażnić delikatnej skóry maluszka.
 
To by było na tyle jeżeli chodzi o kosmetyki.
Drugą kwestią, której nie należy ignorować jest czesanie i odpowiedni dobór przyrządów.

Czesząc szczeniaka nie tylko pielęgnujemy włos, ale tworzymy jego wyobrażenie na temat tego typu zabiegów, a to może zadecydować o tym, czy pies w przyszłości będzie lubił czy bał się pielęgnacji. Zależnie od tego, jak podejdziemy do problemu, sprawa może pójść w dwojaki sposób - albo pieskowi się spodoba i przyszła pielęgnacja nie będzie sprawiała problemu, albo piesek się zrazi i w przyszłości będzie się np. wyrywał. To zaś będzie najczęściej wynikało z faktu, że będzie pielęgnację kojarzył np. z bólem. Dlatego warto zaopatrzyć się w dobre przyrządy, które od samego początku będą dbać zarówno o włos, ale także o to, by maluszek nie kojarzył kąpieli i czesania z szarpaniem za włosa, kołtunami i bólem z tym związanym. 

Na początek podpowiemy czego unikać:
  1. Jak ognia unikać szczotek Pudłówek zakończonych kuleczkami - to wyrok dla włosa. Producenci zachwalają, że takie szczotki nie podrażniają skóry psa. Każda dobrze wykonana szczotka bez względu na to, czy ma kuleczki na końcu czy nie - nie powinna skóry podrażniać. Za to nic nie zmieni faktu, że szczotka z kuleczkami nie nadaje się do maltańskiego włosa. Taka szczotka będzie szarpać włos, będzie go niszczyć, łamać kocówki. Taki włos zaś będzie pił kosmetyki bez jakiegokolwiek efektu i ostatecznie otrzymamy strasznie zniszczoną okrywę włosową.
  2. Szczotka z włosia naturalnego na nic się nie przyda. Chyba, że do przygładzenia już całkowicie rozczesanej szaty, ale bardzo często jedyne co taka szczotka zrobi, to włos naelektryzuje.
  3. Unikać grzebieni czysto plastikowych. Plączą i elektryzują włos. Jeżeli już decydujemy się na taki grzebień, niech będzie to grzebień z odpowiedniego tworzywa (jest kilka grzebyków z tworzyw sztucznych do czesania pyszczków, które są godne polecenia).
  4. Unikać grzebieni obrotowych - w brew pozorom ciągną za włos, wkręcają go, mogą tworzyć kołtuny. Nie rozczesują dokładnie szaty ze względu na fakt, że grzebień ma zazwyczaj stosunkowo szeroki rozstaw zębów.
  5. Unikać krótkich grzebieni dwustronnych z grubymi zębami - takie grzebienie często plączą się (szczególnie w już nieco dłuższej szacie), ciągną za włos a przede wszystkimi nie rozczesują go dokładnie, a to może skończyć się kołtunami.

W takim razie czego używać?

Wystarczą nam de facto 2-3 przybory:

1. DOBRA szczotka z długimi, prostymi igłami (tzw. pinbrush) - jest to pewien wydatek, bo takie szczotki trochę kosztują, ale to wydatek zazwyczaj jednorazowy. Takie szczotki kosztują z reguły ponad 100 PLN. Podobnie jak dobre grzebienie, ale jest tańsza i bardzo dobra alternatywa w postaci produktów firmy Madan. To górna półka jakości, a cena niższa (http://bit.ly/1xmDbFm). Dla Maltańczyka polecamy szczotkę w rozmiarze S i bardzo miękką.

2. Grzebień do ciała - najlepiej metalowy, dobrze wyważony, z jednolitym lub podwójnym rozstawem zębów. Tutaj prym wiodą grzebienie Chris Christensen'a ale są one dość drogie. Ponownie bardzo dobrą a tańszą alternatywą jest Madan (http://bit.ly/1woWKjL).
3. Ewentualnie można się także zaopatrzyć w grzebień do pyszczka lub tzw. 'szczura', czyli gęsty grzebień ze szpikulcem, który pomoże nam przy czesaniu kitków i wyjmowaniu śpiochów z kącików oczu. Tutaj wachlarz wyboru oferowany na polskim rynku jest bardzo szeroki. Większość z tych grzebyków nadaje się do tego, do czego jest stworzona. Nie należy jednak wybierać grzebieni zbyt gęstych (np. firmy zolux: http://bit.ly/1zr2HyN). Przynajmniej póki nie nabierze się wprawy, bo BARDZO łatwo wyrwać nim przy czesaniu wibrysy ("kocie" wąsy na pysku psiaka). Lepiej wybrać grzebyk z zębami o 1 lub 2mm odstępie. To wystarczająco gęsto by rozczesać wąsy i uczesać kitka, a również na tyle szeroko by nie wyrwać wibrysów.